2020/11/18
Prof. Włodzimierz Bernacki, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” zdementował wypowiedź ministra Czarnka, który zapowiedział konsekwencje finansowe dla uczelni za wprowadzenie godzin rektorskich przy okazji Strajku Kobiet: „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz akty wykonawcze wydawane na jego podstawie określają kryteria podziału pieniędzy między poszczególne uczelnie. Nie ma tu miejsca na uznanie ministra”. Wyjaśnił, że minister został źle zrozumiany: „minister, mówiąc o niewłaściwym zachowaniu rektorów, nie odnosił się do prawa do manifestowania poglądów przez studentów w formie protestów. Ma je każdy obywatel. Chodziło mu jedynie o to, że rektorzy, wprowadzając godziny rektorskie, mogli doprowadzić do zwiększenia mobilności studentów, którą z powodu epidemii należałoby ograniczać. Takie zresztą są zalecenia rządu”. Wskazał również obszary, którymi zajmie się jego zespół do monitorowania wdrażania ustawy, w tym: kształt listy czasopism, kształt ewaluacji, sposób oceny naukowców, przywrócenie roli rady wydziału, dowartościowanie profesury i habilitacji w polityce kadrowej. Za kwestię istotną uznał również swobodę wyrażania poglądów na uczelniach: “jest ona gwarantowana, podobnie jak autonomia uczelni, przez konstytucję. Dlatego niewłaściwe jest zawieszanie pracowników naukowych lub pozbawianie ich funkcji kierowniczych ze względu na ich światopogląd” (prawdopodobnie nawiązując w tym miejscu do spraw prof. Nalaskowskiego i prof. Polaka na UMK). Natomiast na pytanie dziennikarki „o opinię na temat wykluczania przez wykładowcę studentów z zajęć z powodu manifestowania przez nich poglądów w formie awataru z błyskawicą, czyli symbolu Strajku Kobiet” odpowiedział: „Uważam, że narzędzia, które wykorzystujemy w kontaktach służbowych i uczelnianych, powinny być pozbawione symboliki. Dotyczy to zarówno wykładowców, jak i studentów”.
Źródło: [DGP]